~ Nikita • 2019-05-18
Ocena:
Klientem mBanku jestem od 17 lat. To szmat czasu, aby wyrobić sobie o nim opinię jak i opinię o całym systemie bankowym w Polsce.
Jako osobę niepełnosprawną najbardziej cieszyła mnie możliwość załatwiania spraw bankowych przez internet. Na drugim miejscu były opłaty za usługi bankowe.
Na przestrzeni czasu obserwowałem coraz gorszy stosunek do klienta. Oczywiście z mego punktu widzenia (jako klienta).
Szczególnie odczułem dwa momenty.
Pierwszy był związany z umową debetu w rachunku firmowym, którą zawarłem w 2009 r. z prowizją w wysokości 1 % wartości debetu. W 2011 roku prowizja była 2 %. Po kolejnych czterech latach (od 2015 roku) wzrosła do 3 %, a następnie po roku do 4%. Umowy nie można zawrzeć na czas nieokreślony, bo Bank nie mógłby pobierać corocznej prowizji.
Z tytułu debetu pobierane są oczywiście prowizje za kredyt.
W początkowym okresie umowy debetowej obowiązywała zasada, że prowizje były naliczane od kwoty wykorzystanego kredytu. Po pewnym czasie Bank wprowadził zmianę w jej funkcjonowaniu dodając dodatkową opłatę w postaci prowizji od kwoty niewykorzystywanego kredytu, jeżeli jego wykorzystanie było mniejsze od 50 %.
Wszystkie zmiany odbywają się w drodze zmian regulaminów (tabel) wzorcowych. Klient jest informowany o ich wprowadzeniu, ma wyznaczany termin na zgłoszenie sprzeciwu skutkującego rozwiązaniem umowy z dniem wprowadzenia zmian. W kontaktach z Bankiem (lepiej Bankami) nie obowiązują żadne zasady związane z ?prawami nabytymi? określonymi w pierwszych zawieranych umowach.
Drugi moment jest związany z obsługą internetową.
Dotychczas zmianę wysokości kredytu debetowego można było załatwić przez mLinię podczas rozmowy telefonicznej po weryfikacji tele-kodem i innymi danymi osobowymi. Od 11 lutego br. (wg operatora mLinii) już tego zrobić nie można. Należy udać się do Oddziału mBanku.
W moim przypadku jest to 60 km w jedną stronę, że nie wspomną o innych dodatkowych trudnościach wynikających z niepełnosprawności.
Zatem dalsza współpraca z tym Bankiem traci sens.
40125