Z własnego doświadczenia oceniam, że Bank Millenium jest bardzo nieprzyjaznym klientowi bankiem; pracownicy bardzo słabo nieprzeszkoleni; system komputerowy użytkowany przez nich jest zwyczajnie niefunkcjonalny z punktu widzenia klienta. Miałam wraz mężem kredyt hipoteczny w tym banku, który spłaciliśmy na długo przed terminem, nigdy nie zalegaliśmy z żadną ratą itp., comiesięczne wpływy na nasze konto są rzędu 10 000 zł miesięcznie. Piszę to nie po to, żeby się przechwalać, ale żeby uzasadnić, że bylibyśmy od ponad 5 lat wręcz wymarzonymi klientami dla każdego banku, czyli że należałoby się spodziewać, że porządny tzn. dbający o własne interesy bank o takich klientów powinien dbać, aby mu nie przeszli do konkurencji. Tymczasem...
Problem pierwszy: nie można spłacić kredytu w całości za pośrednictwem internetu: oboje z mężem fizycznie i w tym samym czasie musieliśmy się pofatygować do placówki, w której umowę kredytową niegdyś podpisaliśmy po to, żeby się podpisać pod oświadczeniem woli, że rzeczywiście oboje życzymy sobie ten kredyt spłacić do końca. Ich "system" musi mieć obie osoby fizycznie w jednym miejscu i w jednym czasie, nie może jeden kredytobiorca złożyć dyspozycji rano a drugi np. 4 godziny później, czyli w naszym wypadku konieczność wzięcia jednego dnia urlopu.
Problem drugi: na dokumenty potwierdzające spłatę kredytu pozwalające na wykreślenie hipoteki oraz rozwiązanie cesji ubezpieczenia nieruchomości obciążonej hipotecznie obiecano przygotować za 14 dni i miały być do odbioru w każdej placówce. Zatem przychodzę do najbliższej mi placówki po trzech tygodniach a nie po dwóch i dowiaduję się, że żeby załatwić sprawę cesji, to mąż musi być ze mną. Dlaczego nie wzięto od nas obojga potrzebnego oświadczenia te 3 tygodnie wcześniej, gdy przecież byliśmy razem? Pani w placówce przyznaje, że to było niedopatrzenie pracownika, ale sprawa nie do przeskoczenia i musimy jeszcze raz pofatygować się osobiści oboje. Więc żeby nie musieć brać kolejnego dnia urlopu idziemy z mężem w sobotę do jedynej czynnej w sobotę placówki tego banku w Krakowie. I znów problem trzeci: pracownicy nie mogą "nam pomóc", bo całość dokumentacji związanej z zakończeniem naszego kredytu centrala przesłała na konto naszej macierzystej placówki, która w soboty jest oczywiście nieczynna i do której to skrzynki pracownicy czynnej placówki w żaden sposób dostać się nie mogą.
Czyli dzisiaj trzecie nasze podejście do zamknięcia kredytu znów nie powiodło się. Ciąg dalszy nastąpi za tydzień...
Ktoś powie: to przecież drobiazgi, bo nie takie problemy z bankami ludzie mają... Też prawda, ale my już decyzję podjęliśmy: po zamknięciu sprawy kredytu wypowiadamy wszelkie inne umowy wiążące nas z Bankiem Millennium. Nie ma sensu kopać się z koniem, konia trzeba zmienić na lepszego.