Będą zmiany w systemie emerytalnym. Głosami koalicji PO-PSL i dwóch posłów niezrzeszonych podczas piątkowego posiedzenia Sejm przyjął nowelizację ustawy emerytalnej. Senat nie wprowadził do niej poprawek.
Posowie w nosie mieli głos swoich wyborców, krytykę ekonomicznych autorytetów, wątpliwości prawników i zastrzeżenia konstytucjonalistów. Znowelizowane przepisy zakładają, że przyszli emeryci będą mogli wybrać, czy chcą część swej składki przekazywać do otwartego funduszu emerytalnego (OFE), czy też ma ona trafiać w całości do ZUS. Posiadane przez OFE obligacje Skarbu Państwa i bony skarbowe mają zostać przeniesione do ZUS. Według rządu, zmiana ta ma obniżyć poziom długu publicznego w relacji do PKB oraz podnieść wiarygodność Polski na rynkach finansowych. Od 3 lutego 2014 r. OFE nie będą już mogły w ogóle inwestować w te papiery oraz w inne instrumenty dłużne gwarantowane przez Skarb Państwa. Przez 10 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego środki zgromadzone przez przyszłego emeryta w OFE mają być stopniowo przenoszone do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (tzw. suwak bezpieczeństwa) i ewidencjonowane na prowadzonym przez ZUS subkoncie. Wypłatą emerytur z obu filarów (ZUS, OFE) będzie zajmował się ZUS. Po osiągnięciu wieku emerytalnego środki stanowiące podstawę wyliczenia emerytury będą przez trzy lata podlegać dziedziczeniu.
Raczej nic już nie przeszkodzi zasypywaniu budżetowej dziury – bo taki w istocie jest cel zmiany ustawy – pieniędzmi przyszłych emerytów. Sejm ją przyjął, Senat nie wprowadził żadnych poprawek, prezydent Bronisław Komorowski powiedział w środę, że nie jest bezkrytycznym zwolennikiem rozwiązań proponowanych przez rząd, ale nowelizację ustawy emerytalnej podpisze. Wprawdzie Twój Ruch zapowiedział skierowanie piątkowej ustawy do Trybunału Konstytucyjnego, ale rozpatrywanie sprawy przez to gremium na pewno potrwa co najmniej kilka miesięcy (o ile nie lat). Można więc przyjąć, że zabór przez państwo ponad 150 mld zł przyszłych emerytów jest już faktem. Rząd zagarnie te pieniądze, zabierając i umarzając posiadane przez fundusze obligacje, które sam wyemitował na pokrycie długów, które sam narobił.
Zabór połowy pieniędzy, które zgromadziliśmy w OFE (w listopadzie aktywa zarządzane przez fundusze wzrosły do 305,7 mld zł), dokona się w majestacie prawa tworzonego przez to samo państwo, w imieniu którego rząd się tego dopuszcza. Tworzonego przez to samo państwo, które 15 lat temu wymyśliło i przedstawiło zainteresowanym zasady reformy emerytalnej. Które intensywnie informowało o plusach wprowadzanego od 1 stycznia 1999 r. trzyfilarowego systemu emerytalnego. Miał on być nawet doskonalszy od kanadyjskiego i chilijskiego, z których czerpano wzorce przy jego opracowywaniu i wprowadzaniu. Ludzie dali tym zapewnieniom wiarę, bo każdy chętnie wierzy w świetlaną przyszłość, a już na pewno w to, że po latach życia „od pierwszego do pierwszego” przynajmniej na emeryturze portfel będą mu wypychać pieniądze płynące szerokim strumieniem z ZUS i OFE. I co? W trakcie „gry” jeden z graczy zmienia przyjęte wtedy przez obie strony zasady – wydawałoby się, że obowiązujące przez cały czas jej trwania! I jesień życia bez finansowych problemów odpłynęła w siną dal…
Chichotem historii jest fakt, że w obecnym Sejmie zasiada co najmniej kilkunastu posłów, którzy w końcówce ubiegłego wieku skwapliwie podnosili rękę za przyjęciem tej najdoskonalszej z doskonałych – tak ją wówczas przedstawiano – ustawy emerytalnej w jeszcze obowiązującym jej brzmieniu. Obecny premier Donald Tusk był wówczas (lata 1997-2001) wicemarszałkiem Senatu, więc też przyłożył rękę do jej przyjęcia w kształcie, jaki ostatecznie przybrała. Ledwie po piętnastu latach okazało się, że wówczas była ona dla niego i innych „wiecznych” parlamentarzystów cacy, a teraz jest be. Ktoś kiedyś powiedział, że Polska bardzo by zyskała, gdyby odeszło 30 polityków najczęściej obecnych w telewizji. Nic się od tamtej pory nie zmieniło. Wybory parlamentarne w 2015 r. będą doskonałą okazją, by tak się stało.
Co ma robić Kowalski? Musi podporządkować się prawu, ale i samemu zadbać o swoją emerytalną przyszłość. Im wcześniej, tym lepiej. Od pierwszej pensji odkładać miesięcznie choćby 100 zł, a jak się da – to więcej. Można pieniądze składać do skarpetki, ale lepiej je inwestować. Możliwości jest wiele: od bezpiecznej lokaty bankowej, poprzez szeroki wachlarz funduszy inwestycyjnych i polis ubezpieczeniowych, do ryzykownego inwestowania na giełdzie. I pamiętać trzeba przy tym o jednym: tyle zysku z inwestycji, ile ryzyka.
Komentarze
Właściciel serwisu eBroker.pl - Rankomat.pl nie weryfikuje opinii, recenzji czy ocen użytkowników zamieszczanych za pośrednictwem systemu Disqus, zarówno w zakresie ich rzetelności, jak i wiarygodności. Nie możemy potwierdzić, czy użytkownicy faktycznie korzystali z produktów i usług banków, firm pożyczkowych i Towarzystw Ubezpieczeniowych (TU) (za pośrednictwem portali należących do rankomat.pl lub bezpośrednio na stronie instytucji), których dotyczy opinia.
Jednocześnie informujemy, że w Serwisie publikowane są zarówno pozytywne, jak i negatywne komentarze.